Jan Adamczewski – jego wiedza i sposób, w jaki pisał o Krakowie, są dla mnie nieustannie źródłem inspiracji. Obecnie czytam „Kraków, ulica imienia…” – książkę, której był współautorem. I znów – nawet w tych króciutkich notkach odkrywam mnóstwo faktów, których nie znałam. Mam też w domu „Krakowskie rody”, ale tam niestety nie znalazłam jeszcze niczego o Kazimierzu.
Zacznijmy zgodnie z alfabetem:
Augustiańska – podobno zapis z 1385 roku nazywał to miejsce „Platea sancti Stanislai et sancte Katherine”. Przez długi czas ulica była bezimienna i dopiero w roku 1880 pojawia się na mapie pod obecnie nam znaną nazwą. Augustianie zostali sprowadzeni na Kazimierz przez króla Kazimierza Wielkiego, który w roku 1363 zbudował dla nich świątynię pod wezwaniem Św. Katarzyny i klasztor. Kościół ten nie miał szczęścia: dwukrotnie został zniszczony przez trzęsienia ziemi (1443 i 1786), nawiedzały go pożary, w czasie „potopu” Szwedzi przekształcili go w szpital wojskowy, potem Austriacy na magazyn siana i słomy, a w roku 1827 Senat Wolnego Miasta Krakowa postanowił kościół wyburzyć. Do tego jednak na szczęście nie doszło. Kościół był kilkakrotnie restaurowany i obecnie jest jednym z najpiękniejszych w Krakowie. Co miesiąc, 22 – go dnia miesiąca przychodzą tu wierni modlić się przed posągiem Świętej Rity, patronki spraw trudnych i beznadziejnych, przynosząc ze sobą róże, ponieważ te właśnie kwiaty zostały uznane za atrybuty świętej. Po drugiej stronie ulicy Skałecznej mają swoją siedzibę siostry Augustianki. Zakon ten został sprowadzony na Kazimierz przez krakowiankę, Jawigę Kownaszewską, która zbudowała dla nich klasztor i sam do niego wstąpiła. Kryty ganek nad ulicą Skałeczną łaczy budynek klasztoru z kaplicą Ścibora w kościele Św. Katarzyny.
Czytaj również: Ulica Bonifraterska
Źródło: Teresa Stanisławska – Adamczewska, Jan Adamczewski, Kraków, ulica imienia, Oficyna Wydawnicza BIK, Kraków 2000