Kto nie ma kulinarnych uprzedzeń – ręka do góry! Las rąk – wcale nie. Jesteśmy sumą wszystkich naszych kulinarnych strachów. Jedni boją się ryb, inni baraniny, jeszcze inni unikają poczciwej dyni. Ale strachów się trzeba pozbywać! Jak? Na przykład tak…
W pewien styczniowy piątek, całkiem niedawno, o 17:45 wyprowadzałem psa, pół godziny później dzierżyłem w ręku kozik i rozcinałem krewetce plecy, aby wyjąć jelito. W wielkim garze bulgotał bulion z ośmiornicy, która była takich rozmiarów, że spokojnie, gdyby miała ochotę, pożarłaby Luśkę i popiła kieliszkiem białego wina. Na stole leżały jeszcze kalmary, a homary ucinały sobie przedśmiertną pogawędkę na balkonie. Raj można by pomyśleć! Nie dla każdego. Moje kulinarne strachy mieszkają w morzu. Jak tam mieszkają, to jeszcze nie ma problemu, gorzej gdy lądują na moim talerzu.
Ale, ale… O co chodzi? Chodzi o to, że walczyć ze swoimi strachami – postanowiłem czynnie. I skoczyłem na głęboką morską wodę. Wziąłem udział w warsztatach z owocami morza w rolach głównych. Gotowaliśmy pod przewodnictwem szefa kuchni Przemka Błaszczyka. I to właśnie on wręczył mi kozik i pokazał jak wyjąć jelito z krewetki.
Ugotowaliśmy zupę z szafranem i białym winem, usmażyliśmy kalmary z pietruszką i cytryną. Ośmiornicę wcięliśmy z ziołową salsą. A na koniec był homar z warzywami korzennymi i brandy w śmietanie.
Świetny przepis, idealny na zimowe wieczory w domu z przyjaciółmi to:
Kalmary faszerowane po włosku
- 4 kalmary
- czerstwa bułka
- cebula pokrojona w kostkę
- drobno posiekany ząbek czosnku
- kilka posiekanych suszonych pomidorów
- mała garść rodzynek
- 2 plastry szynki parmeńskiej
- sok i starta skórka z limonki
- łyżka posiekanego koperku
- łyżka posiekanej mięty
- jajko
- oliwa
- szklanka mleka
- sól i pieprz
Bułkę moczymy w mleku. Na oliwie krótko smażymy posiekaną cebulę i czosnek tak, aby nie zbrązowiały. Dodajemy do odsączonej bułki, razem z posiekanymi ziołami, suszonymi pomidorami i rodzynkami. Mieszamy. Dorzucamy pokrojoną drobno szynkę i jajko. Doprawiamy solą i pieprzem oraz skórką i sokiem z limonki. Powstałym farszem nadziewamy kalmary i spinamy je wykałaczką. Obsmażamy krótko na patelni. Tak przygotowane kalmary dusimy 45 minut w sosie pomidorowym. A robimy go tak:
Szybki sos pomidorowy
- drobno posiekana cebula
- drobno posiekane dwa ząbki czosnku
- puszka pomidorów krojonych
- oliwa
- sól i pieprz
- ocet balsamiczny
Na oliwie szklimy cebulę i czosnek, dodajemy pomidory. Zagotowujemy. Doprawiamy solą, pieprzem i o dziwo octem balsamicznym. Pycha, choć nadal pamiętam jak Corrado Soprano mówi: Balsamico, balsamico! Do wszystkiego dodajecie to balsamico. Kiedyś nie było balsamico!
Ale jeśli Wasz dziadek, brat ani wuj nie są z włoskiej mafii, możecie bez obaw dodać octu z Modeny.
I tak właśnie ja – morski niejadek polecam kalmary na kolację. Zachwycony tym, że poszedłem walczyć ze swoimi strachami. Skutecznie.
Warsztaty odbywają się w Krakowie raz w miesiącu, za każdym razem ich temat jest inny. Informacji szukajcie na Face The Taste na Facebook’u.
Przepis pobrano ze strony Magazynu Kulinarnego KUKBUK: www.kukbuk.com.pl za zgodą Redakcji
Zapraszamy również na profil Krakowskiego Makaroniarza na facebook 'u
Zdjęcia wykonali Bartek Kieżun i Przemek Krupski