BEGIN TYPING YOUR SEARCH ABOVE AND PRESS RETURN TO SEARCH. PRESS ESC TO CANCEL

Kazimierz począł się z miłości

hashphoto-kasia_jiekjwjneyyupwmmsoqxgjdali.jpg

Katarzyna T. Nowak, pisarka i dziennikarka, mieszka na Kazimierzu. Dzisiaj przedstawiamy pierwszy z tekstów, który Pani Katarzyna napisała dla naszego portalu.

Legenda głosi, że krakowski Kazimierz począł się z miłości. Zakochani snują się tu dzisiaj, jak przed… sześćset siedemdziesięciu laty, kiedy spacerował tam król Kazimierz Wielki. Szaleńczo zakochany w ślicznej Esterze,  17 lutego 1335 r., specjalnie dla niej i jej pobratymców, utworzył pod krakowskim grodem osobne miasto, nadając mu swoje imię. Piękna Żydówka urodziła królowi córki i, wedle legendy,  zamieszkała  w domu przy dzisiejszej ul. Krakowskiej, który na jej cześć nosi nazwę „Domu Esterki”.

Dziś krakowski Kazimierz nazywany jest polskim Soho, a dawna dzielnica żydowska –  za  PRL-u zrujnowana, mroczna i pełna melin – przerodziła się w artystyczne centrum Krakowa. Pracownie i galerie, nietypowe kawiarnie połączone z księgarniami i kinem lub swap party, i puby, jakich nie sposób znaleźć  w Polsce, w których jak w słynnej Alchemii siedzi się przy świeczkach na kiwających się krzesłach….

Nie zawsze tak było…..

Wypasione dziś komisy przypominały rupieciarnię, niezwykle zresztą uroczą rupieciarnię. Galerie wyglądały jak magazyny zniszczonych mebli, krzesło z trzema nogami, z których jedna się kiwa, figurka anioła bez jednego skrzydła, srebrna brudna papierośnica czy ciuch jak z wypożyczalni ubrań rodem z początku wieku. Wchodziło się jak do szmateksu, grzebało i zawsze wychodziło się z czymś fascynującym i oryginalnym w dłoni. Często za grosze. Na Placu Nowym po polowaniu na ciuchy szczytem wyrafinowania był wielki schaboszczak podawany z tak zwanego okrąglaka na papierowym talerzyku. Kiedy w pubie nie było miejsca, piwo piło się siedząc na chodniku lub „ na stołach”, które wieczorem zostawały puste po straganiarzach …

Dziś Kazimierz robi się luksusowy, ale mimo zalewu turystów to wciąż najciekawszy adres.

Mieszkańcy i stali bywalcy Kazimierza doskonale się znają, pozdrawiają na wąskich uliczkach, machają do siebie rękami na Szerokiej, piją kawę w tych samych kawiarniach, chodzą do tych samych pubów, robią zakupy w tych samych sklepach. Łączy ich zażyłość, niemożliwa w dużych miastach. Bo Kazimierz to miasteczko w mieście. I nie wszystkich przyjmuje. Ale o tym następnym razem…

_______________________________________

Od redakcji: Zdjęcie Katarzyny T. Nowak pochodzi z prywatnej kolekcji Autorki. Panorama Kazimierza z kolei jest autorstwa Krzysztofa Koguta.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

0 Komentarze

Skomentuj