W swoim życiu stawiam sobie różne cele, jednym z nich jest nauczyć się współpracować z kobietami. Zapewniam, że nie jest to łatwe…
Berlin
Miasto wolności obyczajowej.
Miasto, w którym mogłabym żyć.
Miasto, w ktorym 50-letnie kobiety z zielonymi włosami swobodnie przemieszczają sie na rowerach nie budząc sensacji, a tranwestyci do kobiecych sexi sukienek noszą długie brody i też nikogo to nie dziwi.
W swoim życiu stawiam sobie różne cele, jednym z nich jest nauczyć się współpracować z kobietami. Zapewniam, że nie jest to łatwe.
Podróż Transloli trwająca pięć dni, obejmująca Berlin, Poznań, Wrocław, była próbą ogniową przed kolejną podróżą, która nas czeka, a będzie dłuższa i zdecydowanie trudniejsza, ponieważ będziemy przemieszczać się na Wschód, czyli Moskwa, Perm, Tiumeń.
Dziś, trzeci dzień po powrocie z trasy, myślę, że mogłybyśmy zmienić nazwę na Atak Zmasowanych Jajników, byłoby bardziej adekwatnie.
Wracam myślą do czasów, kiedy grałam w męskiej kapeli i marzyłam o graniu w kobiecej. Cieszę się, że realizuję swoje marzenia, ale najciekawsze dla mnie jest weryfikowanie własnych wyobrażeń .
Dzień pierwszy .
Tuż po przekroczeniu granicy niemieckiej, kłótnia pierwsza, dotycząca pierdół, czyli czym dla nas jest muzyka. Kłotnia do tego stopnia zagorzała, że nasz nieszczęsny kierowca, 19 -letni Adaś, zatrzymuje samochód na poboczu i każe wysiąść.
Później nagromadzenie emocji, zmęczenia, napięcia, chwil euforii, prawie doprowadza do odejścia jednej z nas z zespołu.
A ja sobie myślę, że to kolejna lekcja, chcę ją odrobić pilnie, żeby w przyszłości unikać sytuacji trudnych, tylko czy to mozliwe?
Pewnie sformułowanie „unikać”, nie jest zbyt trafne. Sytuacje trudne są wpisane w życie, nie można ich uniknąć, ale można się uczyć je oswajać, nie reagować impulsywnie, przyglądać się, dawać sobie czas na reakcję i decyzję.
Jak tak piszę, to sama sobie odpowiadam, radzę z różnymi myślami plączącymi się po głowie.
Wracając do Berlina i koncertu który zagrałyśmy w działającym od 1978 r., kultowym SO36, mieszczącym sie na Kreuzbergu. Grali w nim Nick Cave, Lou Reed, Iggi Pop, lista gwiazd jest naprawdę bardzo długa, historię czuje się w powietrzu i wypisana jest na scianach garderób muzyków.
Ogromne emocje, świetnie przyjęty koncert przez prawie 700 osób publiczności, dwa bisy. Czegóż chcieć więcej???
To istota mojego życia, bycie na scenie!!!
Kocham to. Trudno zrezygnować z takich emocji, jeżeli raz się je poczuje.
Po koncercie piękna blondynka, męskim glosem proponuje Gabi piwo. Jest ewidentnie poruszona koncertem i nazwą naszego zespołu, a przeciez kiedy TRANSLOLA wpadła mi do głowy myślałam o transie muzycznym. Śmiesznie dziś patrzec na to z innej perspektywy.
Potem jeszcze dwa koncerty: Poznań – Rozbrat i Wrocław – Łykend.
Bardzo się obawiałyśmy zagrać na Rozbracie, bo to szczególne miejsce. Dałyśmy radę a punki nas chyba polubiły, pewnie trochę za sprawą Gabi, która przekonuje do siebie szczeroscią no i materiału Yanki, i jego magnetyzujacego wpływu.
A potem Wrocław i wreszcie ciepła kąpiel w hotelu. Wieczorem klub Łykend i kolejny koncert .
Miałam przerwę w graniu przez prawie 10 lat i ciężko chorowałam, dużo czasu mi zajęło zrozumienie: dlaczego??
Wracam do wątku podążania za własną duszą, czyli po prostu realizowaniu marzeń, pragnienień, słuchaniu własnej intuicji.
To nie znaczy broń boże, że należy za każdym razem dokonywać bardzo trudnych wyborów. Wierzę ciągle, że da się pogodzić pewne rzeczy w życiu, czyli np. rodzinę i samorealizację.
Mnie się nie udało, życie mnie przerosło. Nie zadaję sobie już pytania, czy było warto, bo wiem, że tak, ale myślę też, że można inaczej: można szukać kompromisów.
Nie lubię radykalizmu, chciałabym aby ludzie mogli korzystac z wszystkich możliwości jakie daje nam świat, życie.
Z ciekawością przyglądałam się radykalnym lesbijkom, które nas gościły w Berlinie w swoim mieszkaniu. Manifestowały obrzydzenie wobec mężczyzn, znów oberwał Adaś. Nie budzą moich wielkich emocji bo kocham odmienności. Cieszę się, że jesteśmy tak różni. Myślę jednak, że byłoby prościej, gdybyśmy dawali więcej przestrzeni dla odmienności.
I tym sposobem wracam do początku, czyli mojej tęsknoty za miejscem, w którym 50-letnie kobiety z zielonymi włosami jeżdżą na rowerach, nie budząc sensacji.
p.s dedykuję Luckowi