Graffa to pierwsze słowo, którego nauczyłem się w Neapolu. Wielka oponka z drożdżowego ciasta, przypominająca pączka, jeszcze na gorąco obtaczana w cukrze, to jeden ze sposobów na włoskie śniadanie. Graffę dostaniecie w Neapolu przez okrągły rok, na każdym rogu. Największą popularnością cieszy się jednak w karnawale.
Przed wyjazdem w podróż należy się przygotować. Jedni się szczepią, inni czytają przewodniki. Ja czytam książki kucharskie i przewodniki. Sprawdzam, szukam wszystkiego, czego nigdy nie miałem okazji spróbować. Tak wyszperałem graffę. Pączek ziemniaczany. Różne kulinarne wynalazki mieściły i nadal mieszczą mi się w głowie, ale ziemniaki na śniadanie to lekka przesada – pomyślałem i …. I z ciekawości wyłącznie miałem zamiar szukać graffy w gablotach neapolitańskich cukierników.
Poszukiwania nie trwały zbyt długo. Już pierwszego dnia, za pierwszym rogiem, w pierwszym kawiarnianym oknie ujrzałem moją miłość, choć jeszcze o tym nie wiedziałem. Bo była to miłość od pierwszego kęsa, a nie od pierwszego wejrzenia.
Due cappucci e una graffa e uno cornetto con crema per favore – ryknąłem zaraz po buongiorno. Tyle to nawet ja po włosku potrafię. I tak właśnie graffa wylądowała na moim talerzyku. Sprawdzony rogalik był dla Przemka. No to raz kozie śmierć, pomyślałem i ugryzłem.
Graffa to naprawdę idealne śniadanie, prawie dla wszystkich. Tym na diecie nie polecam. No chyba, że na śniadanie w karnawale. Jest tłusta, słodka i cudownie chrzęści cukrem. Nie smakuje ziemniakami. Daje kalorycznego kopa, po którym ilość barokowych kościołów do obejrzenia w Neapolu przestaje przerażać, a polska zima wydaje się być lekka jak piórko.
Jak ją zrobić? Oto sposób!
Graffa
Składniki
- 750 g mąki
- 400 g ziemniaków
- 80 g masła
- 2 jajka
- mleko
- 2 łyżki cukru
- 15 g świeżych drożdży
- starta skórka z 1 pomarańczy
- kieliszek domowego limoncello
- 1 szczypta soli
- cukier do obtaczania
Ziemniaki gotujemy w mundurkach i rozbijamy dokładnie na purée. Usypujemy kopczyk z mąki i dokładamy ciepłe ziemniaki, jajka, masło, cukier i startą skórkę z cytryny. Dolewamy limoncello. Siekamy nożem. Lekko zagniatamy powstałą mieszankę wraz z drożdżami rozpuszczonymi w minimalnej ilości mleka. Jeżeli ciasto jest zbyt suche dolewamy mleka lub limoncello, gdyby okazało się zbyt wilgotne dosypujemy mąki.
Odstawiamy na minimum godzinę.
Po wyrośnięciu z ciasta formujemy wałek o grubości kciuka, tniemy na równe, dziesięciocentymetrowe odcinki i łączymy końce. Druga metoda to uformowanie placka z ciasta i wycinanie w nim krążków szklanką a środków kieliszkiem. Niezależnie od metody powstały otwór musi być dość duży, ponieważ ciasto po raz kolejny pod przykryciem zostawiamy do wyrośnięcia na mniej więcej godzinę.
Smażymy na złoto w rozgrzanym oleju. Ciepłe obtaczamy w cukrze.
Najlepsze są gdy nie zdążyły się jeszcze wystudzić. Do tego cappuccino i podśpiewując „O sole mio” przenosimy się do Neapolu. Tylko pamiętajcie, żeby wcześniej zaprosić przyjaciół, bo ciastek wyjdzie około 20.
Przepis pobrano ze strony Magazynu Kulinarnego KUKBUK: www.kukbuk.com.pl za zgodą Redakcji
Zapraszamy również na profil Krakowskiego Makaroniarza na facebook 'u
Zdjęcia wykonali Bartek Kieżun i Przemek Krupski