Nigdy wcześniej nie słyszałam określenia „pustelnicy świętego Augustyna”, a tak w dawnych czasach również nazywano zakon Augustianów. Jestem świeżo po lekturze „Żywotu Błogosławionego Izajasza Bonera” dzieła księdza Piotra Pękalskiego (1862). Kiedy byłam dzieckiem, miałam w domu na półce „Żywoty świętych” – starą, bardzo już zniszczoną książkę mojej mamy, nie pamietam czyjego autorstwa. Uwielbiałam ją! Dzieje świętych mnie magnetyzowały – ich dobroć, poświęcenie dla innych, samoumartwienie, cierpienie, którym stawiali czoła z pobożną pieśnią na ustach. W tamtych latach, kiedy po kryjomu wyjadałam moim siostrom ich przydział słodyczy – święci byli dla mnie jak postaci z bajek.
„Starożytna Bonerów familia, wywodzi swoje do Polski przybycie za panowania Kazimierza II, którego historia Wielkim zowie” pisał ksiądz Pękalski. Monarcha bowiem zaprosił Jana Ilbrida Bonera a Wissenberg z Belgii na wesele swojej wnuczki, Elżbiety. Jan, zamożny kawaler, słynny ze swych rycerskich talentów, zauroczony swobodą, obyczajami i męstwem Polaków – postanowił tu właśnie się osiedlić i wkrótce stał się właścicielem ziemi w Ogrodzieńcu i wielu innych posiadłości. Rodzina Bonerów rozrosła się i wydała na świat wielu słynnych ludzi. Pochodził z niej między innymi Izajasz Boner – syn Floriana i Bronisławy z Lanckorońskich. Urodził się w grudniu 1380 roku „w rodzinnym domu przy Grodzkiej ulicy w Krakowie”. Na chrzcie dano mu imię Ambroży. Przyszły pustelnik św Augustyna odebrał solidne wykształcenie, dzięki zapobiegliwości swoich rodziców. Od roku 1395 uczył się „w akademii przez Kazimierza Wielkiego założonej, we wiosce zwanej Bawół, blisko Krakowa, na którym miejscu ten monarcha później miasto Kazimierz wybudował”. Ambroży był studentem bystrym i wybitnym. Kiedy król Jagiełło przeniósł akademię w r. 1400 z Kazimierza do Krakowa, młody Boner tam kontynuował nauki filozoficzne i teologiczne, a w roku 1406 osiągnął stopień doktora teologii. Dwa lata później wstąpił do zakonu Augustianów „na Kazimierzu przy Krakowie, zagrzany prawdziwą tych zakonników pobożnością i ścisłym wtedy przestrzeganiem zakonnego żywota”. Podczas święceń otrzymał imię Izajasz. Tym samym wyrzekł się życia na łonie rodziny w dostatku i wygodzie, do jakiego po ukończeniu studiów mógł powrócić. Był niesłychanie skromny, pobożny i pracowity – nie bacząc na swoje pochodzenie i wykształcenie, wypełniał wszystkie obowiązki, jakich zakon wymagał od nowicjuszy. Szczególną troską otaczał najbiedniejszych i bezdomnych – umiał do nich dotrzeć i pocieszyć ich.
Przełożony klasztoru powierzył mu wkrótce funkcję wykładowcy Pisma Świętego. Izajasz okazał się być świetnym nauczycielem i charyzmatycznym mówcą. Miał też i inne zasługi dla klasztoru i kościoła Św. Katarzyny: „Za staraniem tego sługi Bożego, dziś jeszcze widzimy na murze w krużgankach dwa piękne obrazy łaskami słynące: pierwszy wizerunek wyobraża postać bolesną Chrystusa Pana, mającego na głowie cierniową koronę, a bok włócznią otworzony. Ten wizerunek jest umieszczony nade drzwiami do kościoła wiodącymi” – pisał ksiądz Pękalski. Inne dzieło, do którego zaistnienia miał przyczynić się Izajasz to obraz Matki Boskiej Pocieszenia. Przed tym obrazem podobno często się modlił, a wtedy – jak głosi legenda – otaczała go nadzwyczajna, jasna aura i działy się inne, równie niewiarygodne, rzeczy – na przykład przywrócenie do życia umarłego Stanisława Kazimierskiego, mieszczanina.
W tym właśnie ciekawym wieku piętnastym w Krakowie żyło pięciu nadzwyczajnych mężów: św. Jan Kanty, profesor teologii przy Uniwersytecie Jagiellońskim; bł. Szymon z Lipnicy, zakonnik klasztoru oo. Bernardynów na Stradomiu; błogosławiony Stanisław Kazimierczyk, kanonik lateraneński; świątobliwy Świętosław, ksiądz z kościoła Mariackiego, „chowający ciągłe milczenie” i bł. Michał Giedroyć, zakonnik Najświętszej Panny Marii de Metri, przy kościele św. Marka. Pobożni ci mężowie zawiązali przyjaźń z błogosławionym Izajaszem Bonerem. Związana jest z nimi piękna legenda o koszyku jabłek, którą przytacza w biografii Izajasza ksiądz Pękalski: „gdy pewnego dnia Jan Kanty dostał w podarunku koszyk jabłek: posłał je w darze Szymonowi, a Szymon Izajaszowi; ten je posłał Kazimierczykowi, Kazimierczyk ofiarował je Świętosławowi, Świętosław Gedrojciowi, Gedrojć w końcu zaniósł je Kantemu; a tak, ów koszyk z jabłkami obszedł w koło to piękne ogniwo życzliwej miłości owych sześciu szczerych przyjaciół, i żaden ani jednego jabłka dla siebie nie zostawił”.
Po śmierci w roku 1471, Izajasz został pochowany w kościele św. Katarzyny – w kaplicy św. Doroty i odtąd zakonnicy często nocą widywali przy miejscu pochówku Bonera tajemnicze światło. Kiedy po latach odnawiano ołtarz i przenoszono jego szczątki w inne miejsce – jak pisze ksiądz Pękalski: „wieko trumny odkryto, wszystkich w grobie obecnych najprzyjemniejszy zapach owionął”. Podobno za wstawiennictwem błogosławionego dokonało się wiele uzdrowień. Niestety, nie można ich udokumentować, ponieważ w r. 1556 w pożarze kościoła św. Katarzyny spłonęła biblioteka, a wraz z nią obszerniej napisana biografia Izajasza Bonera. Ksiądz Pękalski wymienia jednak kilka uzdrowień – wybrałam te, które dotyczyły mieszkańców Kazimierza:
- „Roku 1602 d. 7 października Joachim Fox, radny kazimierski, skoro się Bogu polecił u grobu bł. Izajasza, od razu został uzdrowiony od wielkiej choroby (Epilepsis) podczas Mszy św., na którą dał jałmużnę i dwie świece, i odtąd już więcej nie doznawał tej niemocy”
- „W r. 1605 dwie niewiasty wszeteczne, słysząc o tym słudze Bożym cudami słynącym, przyszły przypatrzyć się; a stanąwszy na kamieniu jego nagrobku: co tylko stanęły, zaraz jakąś cudowną siłą z niego zostały strącone i odrzucone; trwogą przejęte, z wielkim krzykiem odchodząc uznały w tym moc Bożą. O tym wydarzeniu piszą wszyscy historycy”.
- „Dnia 1 kwietnia Katarzyna Kazimierska od czarta opętana, uwolnioną została u grobu bł. Izajasza”.
- „Dnia 5 marca Anna Sperczyna z Kazimierza ciężko i długo chorując, że ją nawet lekarze odstąpili, ofiarowana do grobu bł. Izajasza, tej zaraz godziny ozdrowiała”.
- „Dnia 9 kwietnia Wojciech syn Czapika na Kazimierzu, suchoty cierpiący, po odprawionej Mszy św. na jego intencję, od tej choroby został uwolniony”.
- „Dnia 14 maja Stanisław Gołębiowski z Kazimierza, zawiesił u grobu bł. Izajasza ślubnię z napisem, że dziecię jego ciężką chorobą złożone, w której i wzrok utraciło i przez trzy tygodnie nic nie jadło, jedynie napojem zakrapiane, tu ofiarowane, po odprawionej Mszy św. na jego intencję, w tym samym czasie uzdrowione zostało. Dnia 14 sierpnia Augustyn Stokłosa trądem zarażony, ofiarując się do grobu bł. Izajasza, z mocną wiarą twarz swoją do nagrobka przyłożywszy, od trądu został uwolniony”
- „W tym samym roku d. 31 grudnia Regina Zalacka z Kazimierza, bardzo długim i ciężkim połogiem uciskana, porodziła dziecię nieżywe. Ten wypadek niezmiernie zasmucił biednego wprawdzie, ale pobożnego jej małżonka, że dziecię bez chrztu św. umarło; udał się zatem do Boga z całym swym domem u grobu bł. Izajasza, ofiarując woskową ślubnię w postaci nieżywego dziecięcia; w tym samym czasie dziecię poczęło oddychać, ziewać i podobieństwo płaczu wyrażać, żyło przez trzy godziny, i z wielką rodziców pociechą zostało ochrzczone, przy chrzcie, na pamiątkę dano mu imię Izajasz”.
- „W roku 1609 d. 3 sierpnia, o godzinie 10 z rana, czterechletni chłopczyk, syn Józefa Tyrańskiego, budowniczego na Kazimierzu, igrając z drugimi dziećmi na brzegu Wisły, która wtenczas bardzo była wezbrała, wpadł w bystro płynącą rzekę, a ta zaraz uniosła go z sobą, i nagle znikł sprzed oka ludzkiego. Zakonnice Kolletki u św. Agnieszki, spostrzegłszy to z okna, padły na kolana, prosiły Boga za przyczyną bł. Izajasza o ratunek dziecięcia, bo ten wypadek zdarzył się naprzeciw kościoła św. Katarzyny; w tym momencie na środku szeroko rozlanej Wisły ukazało się dziecię, wznak aż pod most płynące już nieżywe. Wszakże, gdzie nie było spiesznego ratunku, tam sama woda wyniosła martwe dziecię do brzegu. Matka dostawszy nieżywe dziecię, zaniosła je do grobu bł. Izajasza, z mocną ufnością i prośbą, by za jego przyczyną Bóg raczył przywrócić życie dziecięciu. W obecności znacznie zgromadzonego ludu, Bóg cudowny w Świętych swoich ożywił to pacholę, które dorósłszy do lat, często potem młodzieniec ten osobiście zwiedzał grób bł. Izajasza; długo żył pobożnie, i na tablicy odmalowany ten wypadek u grobu zostawił”.
W dawnych czasach w kościołach zostawiano wota i wmurowywano w ściany tablice z podziękowaniami lub prośbami o wstawiennictwo i modlitwę – w kościele Katarzyny również są takie tablice, ciekawe, czy są na nich nazwiska wyżej wymienionych osób – sprawdzę przy najbliższej okazji.
Korzystałam z tekstu:
Błogosławiony Izajasz Boner #Żywoty Świętych Patronów polskich, napisał X. Piotr Pękalski Ś. T. Dr. Kan. Stróż Ś. Grobu Chrystusowego. Z ośmią rycinami. Kraków 1862, ss. 13-36.
Zdjęcie portretu Izajasza Bonera: Wikipedia
Obraz Misericordia Domini znajduje się na krużgankach kościoła Św. Katarzyny