„Teatr Odwrócony Czysta ReFORMA to idea, ruch artystyczny dążący do zjednoczenia wszystkich sztuk w teatrze. My, młodzi twórcy, łączymy się w siłę nie po to by z czymś walczyć. Chcemy powoli i skrupulatnie czyścić to, co z różnych przyczyn zostało zabrudzone. Tylko poprzez sztukę możemy się pojednać w tym co nienazywalne, co ulotne, co możemy określić jako tęsknotę za czymś czystym i pierwotnym”. Tak swoją misję definiują twórcy Teatru Odwróconego: Karolina Fortuna, Radosław Sołtys i Szymon Budzyk. Co to znaczy? ile utopii w tej misji? i ile w niej możliwości? Rozmowa z Radosławem Sołtysem o teatrze, który urodził się całkiem niedawno
Wszyscy są absolwentami krakowskiej PWST. Porzucili pracę w teatrze instytucjonalnym, uważając, że jest zbyt statyczna, mało dzieje się rzeczy twórczych, nowych, dających energię, że tak naprawdę środowisko teatralne jest bardzo zamknięte, a do teatru chodzi ciągle ta sama publiczność, która ma pieniądze na bilet. Szymon zrezygnował z aktorstwa, pasjonuje go reżyseria. Karolina i Radek pracują jako aktorzy i instruktorzy teatralni.
Radosław Sołtys, Karolina Fortuna i Szymon Budzyk
Jesteśmy w dawnym magazynie części samochodowych przy ulicy Halickiej 2. Kiedy weszli tutaj z myślą założenia biura dla Fundacji Sztuka Teatru – zamiast podłogi były betonowe wylewki. Zaimprowizowali więc podłogę, układając deski na betonie. Ale kiedy z tych desek wyszło coś na kształt sceny – zapadła decyzja. To nie będzie biuro. Tu będzie teatr.
Radosław Sołtys: Nazwaliśmy to miejsce Pokój Mirona B. bo jest mało miejsca jak w Teatrze Osobnym Białoszewskiego, który mieścił się w jego mieszkaniu. Ta bliskość obcowania widza z artystą i domowa atmosfera podoba nam się.
Redakcja: Co udało Wam się już zrobić od momentu powstania Teatru Odwróconego?
RS: W Pokoju Mirona B. odbyła się już premiera filmu, który powstał jako owoc naszej internetowej akcji „Puknij się w duszę”. Ludzie mieli nagrać, jak mówią przed kamerą hasło „puknij się w duszę”. Następne przez facebooka wysyłali do nas filmiki z nagraniem, z czego powstał videoart, odzew był duży – wzięło udział ponad 50 osób. Był tutaj również wernisaż z okazji urodzin Witkacego, podczas którego wszystkie prace – malarskie, filmy – prezentowane były na nośnikach elektronicznych, na monitorach, z laptopów – wszystko z klasą. Chodziło nam o to aby zaprezentować prace w odpowiedni sposób i z szacunkiem. Odbył się tutaj też koncert, świetny zresztą, Janusza Barana, krakowskiego bluesmana.
Redakcja: Film, wernisaż i koncert? w ciągu zaledwie trzech tygodni?
RS: Jeszcze był monodram Oli Kowalczyk. No i nie zapominaj o spektaklu NOCDZIEŃSEN! Ostatnio mieliśmy pełną widownię, zmieściło się około 45 osób, kilka osób stało na korytarzu. Prężnie działamy w internecie, organizujemy różne akcje.
Redakcja: Dlaczego w nazwie teatru jest wyraz „reforma”? Chcecie zrobić rewolucję teatralną?
RS: Nie do końca. Chodzi o parafrazę sformułowania Czysta Forma, o traktat Witkacego, jego teorię teatru, której nikt aktorów nie uczy, a szkoda. Chcielibyśmy, aby widz w teatrze czuł się swobodnie, żeby miał pełne prawo interpretować sztukę po swojemu, żeby mógł skupić się na odczuwaniu, a nie na rozumieniu.
Redakcja: Popularne jest określenie „przerost formy nad treścią”, ale Wy – odwrotnie – uważacie, że w odniesieniu do teatru w jego głównym nurcie jest odwrotnie? zbyt dużo treści?
RS: Tak. To jest nasz ukłon w stronę Witkacego, który jest naszym największym autorytetem. Chcemy od nowa poszukać tej formy, w teatrze i we wszystkich działaniach. Z drugiej strony samo słowo „reforma” też pasuje do naszego programu, bo… chcemy robić swoje. Mówimy jednak o tym z pokorą, ponieważ wiemy, że jest w teatrze wielu ludzi, którzy robią wartościowe, pozytywne rzeczy.
Redakcja: Wasza misja to uczynić ze sztuki płaszczyznę porozumienia wszystkich ludzi… Czy to jest w ogóle możliwe?
RS: Dopiero zaczynamy, to jest bardzo młody teatr… ale myślę, że funkcjonujący w naszym teatrze system płatności za bilety „Pay what you want” już otwiera tę płaszczyznę dla ludzi, których nie stać na pójście do Teatru Starego, czy Stu. Do naszego teatru może przyjść każdy. Ludzie wchodzą za darmo, płacą tyle, ile chcą, dopiero wychodząc.
Redakcja: „Pay what you want” obala pierwszą barierę, dostępności teatru. A jak udaje Wam się otwierać publiczność na sztukę?
RS: Prowokujemy widzów. Rozmawiamy z nimi o tym, co dzieje się na scenie. Chcemy z nimi po spektaklu napić się kawy, herbaty, piwa. Jesteśmy bardzo otwarci. Wiele prób jest otwartych robionych w przestrzeni, i ma charakter performance’u. Tak jak mówiłem – środowisko teatralne jest zamknięte, a my chcemy stworzyć jakąś alternatywę.
Redakcja: I tak znosicie kolejną barierę, jaka zazwyczaj dzieli aktora i widza. Dla wielu aktorów taka bliskość może być trudna – dla Was nie?
RS: To przecież my tych ludzi tutaj zapraszamy! To jest niesamowite przeżycie, kiedy widownia jest tak blisko. Poza tym – ta bliskość może być trudniejsza dla widza niż dla nas, my jesteśmy – z racji wykonywanego zawodu – na taką sytuację przygotowani, ale widz może być skrępowany.
Redakcja: I jego wrażenia z takiego spektaklu – przypuszczam – też będą zupełnie inne, niż po oglądnięciu spektaklu w standardowym teatrze.
RS: Oczywiście, to tworzy interakcję, o której nie może być mowy gdzie indziej. Na pewno w sytuacji takiej małej przestrzeni widza nie można oszukać, trzeba być autentycznym i pewnym tego, co chce się pokazać.
Redakcja: To jest bardzo ambitne przedsięwzięcie
RS: Bo my jesteśmy ambitnymi młodymi ludźmi, którzy wierzą, że to co robią ma sens.
Redakcja: Z tego co wiem, ciekawa jest historia powstania Waszego spektaklu „NOCDZIEŃSEN”…
NOCDZIEŃSEN
NOCDZIEŃSEN
RS: Dla nas to był eksperyment. Reżyser, Szymon Budzyk, wymyślił sobie osiem postaci, które opisał w bardzo krótki, lakoniczny sposób. Pracował z każdym z aktorów osobno, tworząc postać, budując życiorys, z jej problemami, radościami. Następnie te postaci spotykają się podczas improwizacji na scenie, parami, potem wszyscy naraz. Podczas tych spotkań na scenie wynikały różne ciekawe sytuacje. To wszystko oglądała nasza koleżanka, Karolina Fortuna, i napisała teksty, opisała tekstem sytuacje ujrzane na scenie. I w ten sposób tekst dramatu powstał na samym końcu. Odwróciliśmy po prostu proces powstawania sztuki teatralnej. Kolejny spektakl, do którego próby już się rozpoczynają, to będzie Witkacy. Planujemy też sztukę na podstawie tekstu naszego kolegi Łukasza Krzemińskiego.
Redakcja: A więc wachlarz repertuarowy dość szeroki. A warsztaty? to jest rzecz, którą zajmujecie się komercyjnie
RS: Warsztaty są przeznaczone dla osób, które zdają egzaminy do szkoły teatralnej, albo są pasjonatami teatru. Planujemy zrobić warsztaty dla osób starszych, którym teatr mógłby pomóc się otworzyć. Ćwiczenia z tekstem na scenie są doskonałą metodą na szkolenie z autoprezentacji.
Redakcja: Radku, dziękuję bardzo za rozmowę. Życzę Wam i teatrowi sukcesów. No i cieszę się ogromnie, że właśnie Kazimierz wybraliście na swoją siedzibę, dzięki temu, mam nadzieję, spotkamy się jeszcze nie raz…
RS: Dziękuję. Zapraszamy w odwiedziny do Pokoju Mirona B. i na profil facebook.com/czystareforma 🙂
Zdjęcia pobrano z profilu facebook.com/czystareforma oraz ze strony http://czystareforma.org/