BEGIN TYPING YOUR SEARCH ABOVE AND PRESS RETURN TO SEARCH. PRESS ESC TO CANCEL

Żydowski Kraków bez jarmułki, sztrajmlu i tałesu

hashphoto-nora_vgjalifegpxcvjvhilmundkhglc.jpg

Żydowski Kraków bez jarmułki, sztrajmlu i tałesu. Tak zatytułowane zdjęcia znalazłam w internecie, przysłane na zaprzyjaźniony profil. Zaciekawiona, postanowiłam napisać do pani Nory Lerner, która zdjęcia przysłała, z prośbą o kontakt. Nora odpowiada błyskawicznie, piękną polszczyzną: „Marysiu, wysłałam fotografie rodzinne, bo miałam już dosyć zdjęć przedwojennej biedoty żydowskiej”

 

 

Tak właśnie, z końcem kwietnia, zaczyna się korespondencja zimnego Krakowa z dużo cieplejszym Tel Awiwem. Poznaję fragmenty historii rodziny Lernerów, Bornsteinów, Grossów, Singerów. Tyle, ile Nora pamięta i tyle, ile zdążyła usłyszeć, bo przecież po wyjeździe z Polski, kiedy miała 10 lat – nie chciała słuchać. O Mengelem, obozach, Polsce – nie chciała. Dowiaduję się o rodzinie Natana Bornsteina (brat babci Nory), która mieszkała w kamienicy, w której obecnie mieszkam ja. Czy w takiej sytuacji mogłabym tej historii nie spisać? A więc piszę, zadaję pytania, Nora odpowiada, czasem coś konsultuje z rodziną i wtedy na odpowiedź muszę chwilę poczekać. Jej mama w tym roku kończy 96 lat!

„W Krakowie z początkiem drugiej połowy XVIII wieku żyły 4 rodziny Lerner. Nie wiem dokładnie, kiedy Żydzi dostali nazwiska, ale przypuszczalnie było to w tym czasie. Nazwisko Lerner pochodzi z niemieckiego, znaczy student, naukowiec, uczony. Nazwiska nadawano według zawodu, charakteru, cech charakterycznych itd. Jestem oczywiscie dumna z tego nazwiska… :)) Dopiero niedawno znalazłam stronę  http://www.ics.uci.edu/~dan/genealogy/Krakow/family.html, na której – dzięki pracy Dana Hirschberga – są spisani wszyscy Żydzi Krakowa.

To moja babcia, matka mojego ojca – Rachel (z domu Bornstein) Lerner:

hashphoto-babcia_lerner_yhmlveidiobitzsjie.jpg

Mój dziadek, ojciec ojca – Salomon Lerner:

hashphoto-salomon_lerner_kmxqwxvuuhetlnrbo.jpg

A tu Sopot albo Międzyzdroje 1921 lub 1922 – chłopcy mieli po 14 – 15 lat. Druga kobieta od lewej, z prawą reką do góry: Hela (z domu Bornstein) Singer, siostra mojej babci. Trzecia, z ręcznikiem, to moja babcia: Rachel (z domu Bornstein) Lerner. Piąta, w czapce z gumką, to Pola Lerner, siostra mojego ojca. Chłopczyk w białym kostiumiku to młodszy syn cioci Heli Singer – Nathan (Singer) Ophir. Leżą na piasku: Heniu Singer (starszy syn Heli) i mój ojciec Emil Lerner (Meniu)”.

hashphoto-plaza1_kzwdsfrxwznkrimvfsuvortiu.jpg

Pobieżnie przyglądam się pozostałym fotografiom, jest sobota, u nas dzień sprzątania – więc szybko wklikuję odpowiedź: „Dzieki, oglądnę i przeczytam potem. Teraz sprzątam z dziećmi mieszkanie. Zmusiłam ich wreszcie”. Nora: „Tak trzeba! Powodzenia!”
Po odniesieniu sukcesu wychowawczego, jakim niewątpliwie jest zmuszenie dziecka starszego do posprzątania klatki królika, i akwarium chomika, robię sobie przerwę. Odpisuję: „Dzięki. Jaka pogoda u Was? U nas dziś ciepło, wreszcie!” Niedawno były święta wielkanocne, na Podlasiu zaspy jeszcze nie stopiły się do końca, wiosna jakoś nie chciała do nas przyjść w tym roku.
Nora odpisuje:  „Hamsin. Tak się nazywa ten bardzo suchy, gorący dzień. 35ºC.  Siedzę w pokoju z klimatyzacją. Wiem, że mieliście ciężką i długą zimę. Byliśmy w Szczawnie Zdroju z końcem października, kiedy spadł snieg. Dla nas to byla frajda… Mąż robił orła…”
U mnie też wszyscy robią orła, kiedy jest śnieg. Moja córka twierdzi, że to anioł, nie orzeł. „A może ma rację?” – pyta w kolejnym mailu Nora. Lubię z nią „rozmawiać” – nie znam jej i w sumie niewiele mogę o niej powiedzieć. Jaka jest? Przecież wiem o Norze tylko tyle, ile sama chce mi powiedzieć. Obecnie jest na emeryturze, wcześniej wykładała historię sztuki na uniwersytecie i w gimnazjum. Lubi perły. Robi naszyjniki, kolczyki, bransoletki na sprzedaż. Za zarobione w ten sposób pieniądze kupuje specjalne, rzadkie perły dla siebie. Ma dyplom eksperta pereł od GIA (Gemological Institute of America). Wiem też, że ma pieska – Lolabelle. No i oczywiście męża, Eliego, o którym pisze często, albo pisząc o sobie używa liczby mnogiej – „my” – Nora i Eli. Myślę, że są dobrym małżeństwem.

W niedzielę – kiedy można byłoby wypuścić młodzież na trawę – oczywiście jest ponuro. Trudno, przynajmniej mogę na spokojnie oglądnąć wszystkie przysłane zdjęcia. Piękne. Ojciec Nory – bardzo przystojna twarz. Zmarł w 1975 roku.

hashphoto-emil_lerner_bkgkqwkjwxnnzlancdzp.jpg

hashphoto-emil_lernerojciecnor_ibnfykzgxwm.jpg

hashphoto-emillesniaklerner190_egknkmmqhxb.jpg

A tu jeszcze Emil Lerner, wskazany strzałeczką, w gimnazjum hebrajskim (ul. Brzozowa 5)

hashphoto-gimnazjum_hebrajskie_ovxrwxufepo.jpg

Po oglądnięciu zdjęć, szybciutko, żeby zdążyć zanim wstaną domownicy, piszę maila do Nory, pytając jak wygląda niedziela w Izraelu. Po śniadaniu mam już odpowiedź: „Dzień dobry Marysiu, u nas normalny dzień pracy, niedzielę nazywa się „dniem pierwszym”. Potem jest dzień drugi, trzeci itd. W szóstym dniu, czyli piątek, zamykają sklepy o 13-tej albo 14-tej bo sobota zaczyna się z zachodem słońca a te „cholery” nie dają żyć. Sobota: autobusy nie jadą, sklepy zamknięte. W Tel Awiwie jest lepiej, bo gwiżdżą na religijnych i można wszystko kupić. Restauracje i kawiarnie otwarte. Inaczej jest w innych miejscach”.

Okna mojej sypialni wychodzą na podwórko dawnego gimnazjum hebrajskiego. To, w którym uczył się Meniu, tata Nory. Tego dnia wieczorem wyglądam przez okno, patrzę w ciemne okna budynku i myślę: co tam się wtedy działo… Może Nora coś wie? Twierdzi, że przyjeżdżając do Krakowa, chodząc po Kazimierzu, nigdy nie myśli o duchach i cieniach. Pisze: „Za tymi oknami tatuś się uczył, zdawał, przypatrywał się dziewczynom itd, itd.”

Ocalał. Jak? Wysyłam maila. Odpowiedź mam za chwilę:

Idziemy dalej… 🙂 Tata był ginekologiem. Skończył medycynę w Pradze, bo w Krakowie obowiązywała zasada numerus clausus – ograniczano dostęp do studiów medycznych między innymi osobom pochodzenia żydowskiego. Kuzyna ojca – Mońka (Maurycego) Grossa (zmarł w roku 1959) przyjęli na Jagielloński, bo jego ojciec sprzedawał węgiel dla uniwerku…..  Podczas wojny tatuś był w Auschwitz, pracował z Mengele. Przeżył. Nie wiem dużo, bo nie chciałam wiedzieć. Cały czas o tym mówili, ale ja wychodziłam z pokoju… Po wojnie, po obozach, rodzice chcieli wyjechać do Palestyny. Niestety, nie otrzymali zgody na opuszczenie kraju, ponieważ w Polsce był duży brak lekarzy. Rodzice zamieszkali w Wałbrzychu (gdzie się urodziłam), bo nie mogli i nie chcieli wrócić do Krakowa. Zrozumiałe….  Koledzy tatusia w szpitalu poradzili mu zmienić nazwisko na polskie, żeby mu było łatwiej żyć. On nie był jedynym, który pozbył się żydowskiego nazwiska. Ojciec później nigdy już nie wrócił do nazwiska „Lerner”. Był znanym ginekologiem, później emigrantem, musiał zacząć wszystko od nowa. Wszystkie jego dokumenty były wystawione na  nazwisko „Leśniak”.

hashphoto-dok1maly_yaennhlojuwxqecwkhivwx.jpg

hashphoto-dok2maly_djiaionidlofkahoceuoysc.jpg

hashphoto-dok3maly_kchkdjiohripshfvnvtclpk.jpg

Ja wróciłam do rodowego nazwiska. Brat mój, Leopold Arie (Arie po hebrajsku znaczy Lew) nosi nazwisko „Leshniak”, podobnie jak jego trzech synów. Dla mnie to jest wielką tragedią.  Ja nie mam dzieci, bo nigdy nie chciałam. Na razie jestem ostatnim Lernerem…”  

Podczas oglądania zdjęć moją uwagę zwraca piękna Pola (Lerner) Kolber, siostra ojca Nory.

„Siostra mojego taty, Pola, wyszła za mąż za lekarza pediatrę. Dr Roman Kolber był znanym w Krakowie dobroczyńcą. Rozdawał biednym dzieciom zabawki.
Mieli synka, Bruno (zdjęcie z sankami). W czasie wojny postanowili uciec. Udało im się dotrzeć do granicy rumuńskiej. Tam  Niemcy zastrzelili ich wszystkich”.

hashphoto-pola_lerner_kolber_lbxdfrzzspxdy.jpg

Pola (Lerner) Kolber

hashphoto-roman_kolber_cobktpzwduolxzjexan.jpg

 dr Roman Kolber

hashphoto-bruno_kolber_giaygjlpmynvmcylrnu.jpg

 Bruno, syn Poli i Romana Kolberów

hashphoto-brunus_kolber_qyydugfwfpwriwymof.jpg

Bruno, syn Poli i Romana Kolberów

hashphoto-wodospad_wmesrdvzcvjlyhxlhzoruxo.jpg

Zakopane: rok 1925 albo 1926, przed wyjazdem ojca do Antwerpii na naukę szlifowania brylantów. Babcia Rachel (Bornstein) Lerner, ciocia Pola (Lerner) Kolber i mój ojciec w pasiastych skarpetkach

hashphoto-dorozka_sbigeenfkeomhyekcdxlbbyc.jpg

Zakopane: Babcia Rachel (Bornstein) Lerner z ciocią Polą (Lerner) Kolber

Babcia Nory, Rachel (Bornstein) Lerner została zamordowana w Auschwitz w roku 1942. Dziadek, Salomon Lerner, również. Trudno wierzyć, że istnieje Bóg, jeżeli doświadcza się tego, co niesie ze sobą wojna. Nora mówi:

„Jestem ateistką, ale mam szacunek dla innych. Niech każdy robi to, co chce, ale niech nie zmusza innych… Rodzina ojca była religijna. Moj kuzyn, prof. Natan Bornstein (z tej rodziny, która mieszkała w Twoim domu) – słynny neurolog –  jest religijny. A mój ojciec po obozach nie chciał słyszeć o Bogu. I miał rację”.

Pytam Norę, czy pamięta, pod którym numerem w mojej kamienicy mieszkali państwo Bornstein.

„Niestety…… nie. Tak samo – nie mogę znaleźć sklepu dziadka, był na Grodzkiej naprzeciwko kościola z dwunastoma świętymi  [Piotra i Pawła]. Dziadek Salomon Lerner (ojciec ojca) sprzedawał ubrania itd. Byłam. Szukałam. Nie wiem. Myślę, że sklep był wynajęty. Czyli dziadek nie będzie figurował tam jako właściciel”.

Chcę dowiedzieć się czegoś bliżej o kuzynie Nory, słynnym izraelskim profesorze neurologii, Natanie Bornsteinie. I po raz kolejny dogania mnie historia. Na stronie Yad Vashem odnajduję zeznanie Szlomo Bornsteina, o śmierci jego ojca, Natana w krakowskim getcie w roku 1943. Wysyłam je do Nory, która reaguje natychmiast: „Ojej! nigdy tego nie widzialam!  Mój kuzyn, nosi imię właśnie po tym dziadku. To wykrywanie się nigdy nie skończy……” Chwilę później Nora pisze: „Natan siedzi teraz w New Delhi i płacze”.

hashphoto-214_jfwccucrszjwgcylxtivovpozuql.jpg

4 maja dostaję od Nory maila z wykrzyknikami:  „Marysiu, minutkę temu, po raz pierwszy w moim życiu zobaczyłam moją prababcię.  Zobacz, zameldowana na Krakowskiej 29. Nie mogę uwierzyć. Dostałam od mojej kuzynki Vardy  z Waszyngtonu. Ten nasz kontakt zmienia się w cos niesamowitego”.

hashphoto-doba_bornstein_praba_tocdkoxabhe.jpg

Varda… „Siostra mojej babci, Róża (Bornstein) Gross i jej mąż, Markus Hirsch Gross byli właścicielami całej kamienicy przy ul. Miodowej 34. Mieli dwóch synów: Natan Gross (nie przeżył) i Maurycy/Moniek Gross. Moniek przeżył na papierach aryjskich. Był ginekologiem, ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przyjęli go – wspominałam Ci już o tym – bo jego ojciec sprzedawał węgiel dla uniwerku. Jego córką jest moja kuzynka Varda, która mieszka w Stanach Zjednoczonych. Imię Varda po hebrajsku znaczy Róża”.

 

hashphoto-rosa_gross_and_her_m_canrmjlqvip.jpg

Róża (Bornstein) Gross

hashphoto-mauricio_gross_ualzsypuplnuzczr.jpg

Natan Gross

hashphoto-natangross_xfbehuyehxmuipgvpilmb.jpg

Maurycy (Moniek) Gross

O rodzinie od strony mamy Nory dowiaduję się na samym końcu. To trudny temat, którego nie chcę drążyć:

„Moja mama, Irena (Neiger) Lerner, pochodzi z Chrzanowa. Jej matką była Lea (Silberman) Neiger. Dopiero w 2008 roku zobaczyłam po raz pierwszy, jak wyglądała. Mama zawsze twierdziła, że jej mama to Leonora. W archiwach w Krakowie dowiedziałam się, że babcia miała na imię Lea. Mama w czasie wojny pracowała na lotnisku Rakowice, później była w obozie w Auschwitz. Z ojcem poznała się w Wałbrzychu. Wiesz, jak byliśmy w Krakowie w 2007 roku, Eli chciał koniecznie odwiedzić lotnisko w Rakowicach. Interesuje go wszystko, co ma związek z drugą wojną światową, szczególnie samoloty. Pojechaliśmy tam, zrobiliśmy masę zdjęć, znaleźliśmy nawet trzy baraki z tamtych czasów. Kiedy pokazaliśmy zdjęcia mojej mamie stwierdziła, że nie poznaje nic i kropka. Lea Neiger zginęła. W Auschwitz została też zamordowana młodsza siostra mamy, Pola. Niedawno dowiedziałam się, że nazywali ją Pepa. Ojciec mamy, Israel Neiger – przeżył. Po wojnie zmienił nazwisko na: Antoni Wieluński i przyjechał razem z nami w 1957 roku do Izraela. Z dziadkiem miałam wspaniały kontakt, który urwał się w Izraelu bo mieszkalismy w innych miastach. Ale przyjeżdżałam do niego w odwiedziny podczas wakacji i często spałam u niego, kiedy byłam w wojsku. Moja mama nie była z nim w tak dobrych relacjach. Kłócili się”.

hashphoto-ernairena_zovieooupsjdwaipqbencd.jpg

Erna Irena (Neiger) Leśniak

hashphoto-polaneiger_snpdgxdngwgkoqljnwpjb.jpg

 

hashphoto-polaneigerpoprawione_wdusivkxlpy.jpg

Pola Neiger. Powiększenie z grupowego zdjęcia. Jedyne zdjęcie Pepy, jakie  się zachowało

hashphoto-dsc_9927_absbveiglelouagwywadrrj.jpg

Nora z dziadkiem, Antonim Wieluńskim (przedwojennym Izraelem Neigerem). Wisła, 1953

Mama martwiła się, że zaczyna zapominać twarz swojej matki. Na jej prośbę wyszukałam w krakowskim archiwum fotografię babci (Lea Neiger z domu Silberman). Zdjęcie zrobione już w krakowskim getcie. I tak sobie siedziałam mając 61 lat, na ławeczce w podwórku budynku archiwum miasta Krakowa i myslałam: co poczuję, kiedy po raz pierwszy w życiu zobaczę twarz mojej babci.

hashphoto-eleonora_2_uwglhxzszqwaalgdcpkh.jpg

  Lea Neiger z domu Silberman

Dwa lata pózniej wróciła też 'po wiekach’ prababcia (matka Leonory Lei) – Golda Silberman. Tak na marginesie: nie chciałabym się z nią spotkać w ciemnej uliczce… Przypatrz się dobrze Goldzie. Nie wygląda jak bardzo kwaśna babka?

hashphoto-golda_silbermann_3_tpvxtbpepolee.jpg

Golda Silbermann

Od niedawno odnalezionej kuzynki mamy słyszałam, że Golda rzeczywiście była wiedźmą. Kuzynka Ruth urodziła się już po jej śmierci i znała relację o babci od swojej mamy, czyli synowej Goldy – dlatego prawda mogła być zupełnie inna.
Golda ma na głowie perukę, bo była bardzo religijna, a na szyi ma zawieszony piękny złoty zegarek z 1909 roku z ozdobą brylantową w stylu art nouveau. Ten zegarek jest dzisiaj w moim posiadaniu. Umarła w Berlinie w 1926 roku”.

hashphoto-golda_grob_vfhxtxvuxazzrqhcciqyy.jpg

Grób Goldy Silbermann

To już wszystkie zdjęcia. Opowieść dobiega końca. Zgromadzenie materiału i uzyskanie informacji o losach wszystkich osób, które tutaj zostały wymienione, zajęło mi miesiąc z okładem. Trzydzieści kilka dni codziennego sprawdzania poczty, bo może właśnie przyszła wiadomość… Korespondując z Norą nie czuję różnicy lat, odległości, doświadczeń. Być może dlatego, że Nora unika protekcjonalności, nie narzuca swoich racji, wciąż zaskakuje dowcipnymi komentarzami, nie ma w niej goryczy ani pretensji. O wielu bolesnych sprawach mówi żartem, z czarnym humorem. Niektóre wypowiedzi w jej mailach otwierają mi oczy, inne muszę przeczytać kilkakrotnie, żeby uwierzyć, że Nora naprawdę to napisała. Kiedy pytam, co się stało z Rachel Lerner (babcią) – odpowiada: „Poszła z dymem jak wszyscy inni. Prawie wszyscy, bo Roman, Pola i Brunuś zostali zastrzeleni”. Chwilę potem dostaję kolejnego maila: „Właściwie mogłam też napisać, że wyszli kominem”. Nie jestem oburzona, bo jak mogłabym być? To jest właśnie cała Nora. Nie muszę uważać na to, o co pytam i co piszę w mailach do niej – jeżeli nie wiem czegoś, wyjaśnia, jeżeli pytam – odpowiada. Jak to się dzieje, że jesteś taka normalna? – pytam. „Normalna? Powiem Eliemu!” – wyobrażam sobie, że śmieje się po drugiej stronie monitora. Twierdzi, że cynizm i sceptycyzm pomagają jej żyć. Fakty przyjmuje jako fakty, problemy – jako kwestie do rozwiązania. Na przykład – kwestia odzyskania polskiego obywatelstwa:

„Dwukrotnie zwracałam się do Wojewody Dolnego Śląska (urodziłam sie w Wałbrzychu) z prośbą o przywrócenie mi polskiego obywatelstwa. I dwukrotnie otrzymałam decyzję odmowną. Wysłałam więc wniosek do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i tym razem udało się. Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim w W-wie w 2008 roku. Tu na zdjęciu otrzymuję dokument przywracający mi obywatelstwo polskie, ja natomiast wręczam prezydentowi drzewo genealogiczne Lernerów, mieszkających w Krakowie od 1775 roku. Teraz mam dwa obywatelstwa”.

hashphoto-l_ypckxqlodkysnowgszdkqczexpwjfn.jpg

hashphoto-nora_prezydent_smcymhqlmwvgdilgh.jpg

Przesyła mi link do swojego profilu na portalu Nasza Klasa. „Nasza Klasa?!!!” – pytam zaskoczona tym, że  chciało jej się szukać kontaktów z Polakami, z którymi rozstała się 56 lat temu. „A dlaczego nie?” odpowiada pytaniem Nora.

Chciałabyś wrócić do Polski na stałe? – pytam

„Nie” – odpowiada zdecydowanie. Nie rozmawiamy o tym więcej.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Skomentuj